Zauważyłem, że u mnie wygrane/przegrane idą seriami. Jak mam dobry dzień to potrafię wygrać 5-6-7 partii z rzędu ładnie i gładko. Później (często dzień po dniu) przychodzi sytuacja taka, że podwalam figury w taki sposób, że sam się łapię za głowę i potrafię kilka partii z rzędu przegrać w bezsilności, z każdą kolejną tylko gorzej. Czy też u was "forma" układa się tak seriami? A może macie jakiś patent na ustabilizowanie dyspozycji? Czasem mam wrażenie, że jak mam zły dzień to co bym nie zrobił to i tak nie ugram, a innym razem partie lecą jak z karabinu, wszystkie posunięcia widzę jak na tacy i niemal bawię się przeciwnikiem.
Zastanawia mnie skąd taka dysproporcja. Po rankingu trafiam raczej na podobnych przeciwników, więc to chyba nie jest tak, że gram jak przeciwnik pozwala. Co do zmęczenia to też tu nie widzę korelacji - mogę być wypoczęty i gubić posunięcia, a mogę grać zaspany wieczorem i latać jak trzeba. Z góry dzięki za porady i pomysły !