Tytuł: Luna - początek. Saga Siedmiu Światów Pomysł: 7 światów oraz 7 głównych bohaterów . Tajemnica opowieść o światach równoległych , tajnych agencjach oraz potworach nie z tego świata. Główni bohaterowie :Luna - 12 letnia dziewczynka wychowywana przez tajną agencje , poddana nieludzkiej próbie spotkania z potworem ucieka z innego świata wprost do Kalisza tworząc wyrwę z której potwory uciekają do naszego świata.Igor Zawada - 12 letni zawadiaka , który zostaje porwany przez monstrum nie z tego świata do swojej jamy, chwile po tym jak jego kolega zostaje porwany przez tajnych niemieckich agentów;Mateusz Zawada - jego starszy brat(lat 16), który stara się uratować brat oraz zrozumieć inne światy po przez niecodzienną dziewczynkę z innego wymiaru(Lunę) która spotyka niedaleko własnego bloku.Karmen Brown - przyjaciółka Mateusza Zawady (16 lat), przewodnicząca szkoły, ciemnoskóra nastolatka pochodząca ze Stanów Zjednoczonych.Łucjan Kleczewski - skryty , tajny agent ( lat 30)który próbuje rozwikłać zagadkę 2 zaginięć oraz wypadku ze śmiertelną ofiarą. Czy te incydenty są ze sobą powiązane?Dominika Zamoyska - 31 letnia rudowłosa, bizneswoman .Traci ojca w wypadku na autostradzie w drodze do Kalisza. Czy pogodzi chęć zemsty na tym który wymierzył cios w jej ojca , ze swoimi sprawami sercowymi związanymi z innymi dziewczynami?Natalia Nowicka  - energiczna bibliotekarka (lat 28) , która prowadzi bloga na Internecie o mistycznych zjawiska w historii Kalisza).Nikt nie wierzy w jej zeznania, oplucz Łucjan który ma swoje wybitne przeczucie, że te bujdy które rozpowiada to , jednak prawda.Książka zabierze was w podróż po alternatywnych światach oraz istotach tam mieszkających.Książka łączy motywy fantasy , miłości , zemsty, przygody ,sekretów, mnogości wątków ,tajnych agencji rządowych oraz przyjaźni  , która przetrwa każdą próbe.
Dawid753 May 6, 2025
Rozdział 4: Potomek Lokiego Natalia Nowicka Wychodząc z drzwi miejskiej biblioteki w Ostrowie Wielkopolskim trzymałam w ręku książkę z tytułem na awersie " Loki - bóg kłamstwa". Ponoć należała do naszej biblioteki ale w jakiś tajemny sposób znalazła się aż w innym mieście. Średnio obchodziło mnie to , chciałam już tylko znaleźć się w swojej kawalerce otulona kocem ,czytając jakiś kryminał i popijać moją ciepłą matchę . Otworzyłam drzwi mojego małego, czerwonego fiata i położyłam opasły tom z tyłu. Przekręciłam kluczyki i ruszyłam licząc ,że zdążę dojechać do Kalisza zanim się ściemni. Dojechałam do napisu "Witamy w Kaliszu" gdy już było ciemno . Miałam nadzieję , że to już koniec moich zmartwień. Spojrzałam do przodu i zobaczyłam przed sobą luksusowe BMW. Zawsze o takim marzyłam ,ale z moją pensją bibliotekarki były to tylko marzenia które nie miały prawa się ziścić. Pensja ledwo starczała mi na mój obecny (nie)oszczędny tryb życia. Spojrzałam na lekko porysowaną szybkę z informacją o moim paliwie . Zobaczyłam, że na długo mi ono nie starczy ale dzisiaj jeszcze do domu dojadę . Zrobił się korek ,a to cudowne BMW nadal było przede mną. Zaczynało mnie już denerwować , zresztą od małego tak miałam. Skrywałam pozory skromnej i pobożnej , a od zawsze strasznie zazdrościłam innym. Powiedziałam sobie w duchu " Natalia jakoś to zniesiesz". W końcu po minucie auto zjechało w boczną drogę i wtedy sobie przypomniałam. Zapomniałam telefonu z biblioteki, mogłam nawet portfela zapomnieć ale bez telefonu nie mogłam wrócić do domu. Potrzebowałam go bo od kilu dni oczekiwałam ważnego emaila. No więc teraz już mi paliwa nie starczy , musiałam zatankować. Wjechałam na stacje paliw gdzie zakupiłam paliwo i okazało się ,że na koncie mam już niecały tysiąc złoty. Kiepsko, bardzo kiepsko. Kupiłam jeszcze kawę i co się okazało oczywiście musiałam ją wylać na ten cholerny tom z nordyckim bogiem. Miałam już serdecznie dość tego dnia moja granica cierpliwości niebezpiecznie zbliżała się do ostatniej kreski. Wróciłam załatwiłam wszystko ( choć telefon znalazłam po około czterdziestu minutach), odpaliłam telefon i zobaczyłam dwie dwójki z przodu na wyświetlaczu. Odpaliłam mojego grat i przyspieszyłam ,trochę za bardzo jak na mnie bo wykręciłam chyba maksimum z tej maszyny( 90 kilometrów na godzinę ) . Wiedziałam ,że jadę nie przepisowo ale moja wściekłość miała to " w miejscu gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę " . Minęłam znak "Witamy w Kaliszu" i los chyba uznał ,że zakpi sobie ze mnie dzisiaj kolejny raz. Przede mną jechało luksusowe ,czarne jak asfalt Lamborghini. We wściekłości krzyknęłam "Niech ich piorun trzaśnie". W tym momencie zobaczyłam coś co mogłam porównać do skrzyżowania obu dzieci( niesłychane ) Lokiego z książki którą dzisiaj wylałam. Monstrum przypominające w połowie Fenrir czyli wilka i w połowie Jörmungandr czyli węża morskie ( dwa giganty z mitologi nordyckiej) na dodatek ciało tego potwora składało się z ciemnej masy ( powiedziałaby , że z cienia był zrobiony ale nie byłam pewna) który biegł prosto na mnie. - "No ładnie jeszcze kara boska mnie spotka, ciekawe za co zasłużyłam sobie na to wszystko ". Hybryda uderzyła w auto przede mną.
Dawid753 May 6, 2025
Rozdział 3 : Cień ,który padł na Kalisz. Łucjan Kleczewski Ludzi uspokajają różne rzeczy , w moim przypadku jest to dźwięk maszyny do pisania. Wiem , co powiecie (staromodne , boomerskie ) , cóż  właśnie dlatego to lubię. Tak samo jak stare filmy z Jamesem Bondem . Jestem agentem FBI od dwóch lat i od 10 wiosen nie byłem w Polsce aż do wczoraj. Wysłali mnie na jakieś zadupie z myślą ,że się mnie pozbędą ci wszyscy bufoni co zaraz będą na emeryturze ale młodym nie chcą pozwolić się rozwinąć.   - "Stacja Kalisz" - usłyszałem z głośników w pociągu. Oznaczało to ,że dotarłem do celu podróży. Moim zadaniem było wyjaśnić sprawę jakiejś dwójki zaginionych dzieci. Miałem zamiar załatwić tą sprawę do końca tygodnia był dzisiaj poniedziałek a , w niedziele chciałem być już w Londynie i składać sprawozdanie na moim ciepłym stołku i czekać na jakieś ciekawe zlecenia a ,nie spraw chłopców którzy pewnie zgubili się w lesie czy coś.  Wyszedłem z pociągu , po czym udałem się w kierunku posterunku policji  - miała to być moja nowa , chwilowa siedziba. Miałem też zezwolenie by przejąć stery nad całą tamtejszą policją co oznaczało że , około czterystu wyjadaczy pączków będzie  na skinienie mojego małego palca.  Zdziwiło mnie to ,że już było ciemno na ulicach nie było żywego ducha. Była godzina 20. W Londynie o tej porze panuje największy ruch. Tak czy inaczej kontynuowałem marsz do momentu gdy zaczepiła mnie pewna trójka facetów. Jeden z nich miał w ręku scyzoryk , a reszta pałki bejsbolowe. Wyglądali na typowych kiboli , wysocy z szerokimi barami , ale z wyrazem twarzy który sugerował mózg wielkości kostki toaletowej.  - Ej, ty wyskakuj z kasy. - zakrzyknął ten z scyzorykiem ( pewnie szef, tych trzech ogrów). - Chłopaki , nie chcecie kłopotów zmykajcie bo jeszcze się zdenerwuje. - odpowiedziałem , z udawaną pogardą ( w głębi duszy mimo, że jest to nie etyczne liczyłem na bójkę uznałem ,że już będzie to najciekawsze co mnie tu czeka). Rybki połknęły haczyk. Osiłek wysunięty na lewo zamachnął się kijem bejsbolowym, ale nim zdążył trafić, ja już go miałem. W jednej płynnej chwili uniosłem ręce, złapałem kij za rękojeść i wykręciłem z jego ręki, niemal w tym samym momencie odpychając go mocnym kopnięciem w pierś. Z głośnym uderzeniem  upadł na asfalt, a kij potoczył się na bok. W tym samym momencie  facet z scyzorykiem zbliżył się do mnie na krok. Chciał spróbować trafić mnie w głowę, ale zanim zdążył zamachnąć się, zrobiłem krok w bok i kopnąłem go z całej siły w żuchwę. W sekundę później poczułem, jak jego ciało wykręca się do tyłu, a scyzoryk wpada do rynienki obok nas. Trzeci widząc co robię z jego kolegami wycofał się taktycznie ( uciekł).Jego koledzy po chwili poszli w jego drogę , a mi nie zależało już na tym by za nimi gonić .  Po dziesięciu minutach znajdowałem się na ulicy Kordeckiego gdzie mieścił się gmach policyjny. W szedłem do budynku ,i rozejrzałem się w poszukiwaniu sekretariatu. Poczułem zapach farby , świadczący o pracach remontowych. Znalazłem napis "sekretariat" na lewo ode mnie , gdzie się udałem.  – "Proszę pana, ja nie żartuję. Jechałam za tą panią, co miała dzisiaj wpadek, i powtarzam panu, uderzyło w nie jakieś monstrum. Przypominało zwierzę" - krzyczała jakaś wariatka , więcej nie usłyszałem bo policjant ją gdzieś zaprowadził . Mam nadzieje , że moja sprawa nie jest też wyssana z palca tak jak opowieść tamtej blondwłosej dziewczyny. Podszedłem do pani  za okienkiem i za pytałem: "Kto tu jest szefem".
Dawid753 May 6, 2025
Rozdział 1 : Przebudzenie Ludzkość od zamierzchłych czasów chciała wiedzieć czy oprócz nas są we wszechświecie jakieś inne istoty . Szukaliśmy w kosmosie, pod wodą, na Antarktydzie i w wielu innych miejscach . Jednak powinniśmy szukać gdzieś indziej . Krąży na świecie wiele teorii o yeti , UFO, wielkiej stopie itd.  Szukamy ich z czystej ciekawości , lecz "ciekawość to pierwszy stopień do piekła". Jak mówi inne przysłowie " Najciemniej pod latarnią " . Witamy w Kaliszu . Mateusz Ta chwila  mogłaby trwać wiecznie. Wpatrywałem się w barwną aurę zachodzącego słońca na niebie z wielkim zachwytem . Patrząc na widok rodem z filmu romantycznego czułem ciepło z dwóch źródeł .Jedno pochodziło od słońca , a drugie źródło oplatało mnie wokół moich bioder. Czując je, spokój zagościł na moim ciele . Źródłem tego ciepła były ręce mojej dziewczyny Elizy. Była piękna, jej oczy jak wzburzone morze idealnie komponowały się z jej kruczoczarnymi lokami. Czułem się jak przeciętny człowiek który właśnie otrzymał wiadomość ,że wygrał główną nagrodę w loterii . Wtedy ktoś szturchnął mnie w lewe ramię i to nie była Eliza. Trochę mi zajęło żeby uświadomić sobie , że nie znajduje się przed niebiańskim obrazem tylko w więzieniu dla nieletnich . Oczywiście mam na myśli szkołę ,  bo chociaż należę do najbardziej uzdolnionych uczniów to i tak nie lubiłem tego miejsca. Faktycznie ,to musiał być sen ,ponieważ Eliza od zawsze mi się podobała , jednakże nigdy nie miałem odwagi by do niej zagadać . Byłem na swój sposób nieśmiały , jednak normalnie potrafiłem rozmawiać z dziewczynami. Problem zaczynał się gdy chodziło o nią , patrząc w jej oczy jedyne co mogłem zrobić to stać z nogami wmurowanymi w ziemie. Odlatywałem na tyle , że gdy raz zapytała mnie na przerwie w której sali mamy lekcje,  nie byłem wstanie nic powiedzieć , stałem i  gapiłem się na jej piękne oblicze. Teraz to i tak nie ma znaczenie - wyjechała. Wyjechała do Warszawy pół miesiąca temu do mamy na stałe. Powodem tego była śmierć jej ojca , zginął w wypadku samochodowym dwa miesiące temu . W między czasie Eliza mieszkała u cioci na Wyszyńskiego ,od dłuższego czasu się na to zanosiło  ale w głębi duszy wierzyłem ,że tam zostanie. Od  wypadku zmieniła się nie do poznania - już nie spotykała się  z przyjaciółmi, stała się odludkiem.  Nie poznawał jej nikt nawet jej najlepsze przyjaciółki. Już nie mogłem na to patrzeć , jednak jeszcze gorszy stał się  jej brak.  - Mateusz ! Mateusz ! Mateusz !!! - usłyszałem ochrypły krzyk.                                                                            Głos otrzeźwił mnie z moich rozmyślań, należał do starej pani Orszyckiej potocznie nazywanej przez uczniów Jagą ( dla większości z nas wygląd pasował).   - Yyy... Przepraszam, co pani mówiła? -  próbowałem wydać się tak grzeczny jak tylko mogłem, miałem nadzieje, że może odpuści mi moją krótką drzemkę ( krótką - pewnie większość lekcji , nieważne).   - Może nam odpowiesz jaką odpowiedź masz zapisaną w zadaniu piątym - zapytała Jaga z ironicznym uśmiech .                                                                                                                                                           - Czyli mi nie odpuści - pomyślałem z zawodem. Antek mój kolega podsunął mi pod nos polecenie z zadaniem. Spojrzałem na nie z rezygnacją   , niestety było to zadanie z treścią a nie pytanie abc , szkoda . Spojrzałem na nią jak się szczerzy w przekonaniu ,że nie zrobiłem zadania (zresztą słusznym przekonaniu).  Nie , nie dam jej tej satysfakcji.-pomyślałem. Z prędkością światła zacząłem rozwiązywać zadanie w myślach.                                                                                                                 - Nie wiesz , szkoda . Daj mi zeszyt ,żebym mogła sprawdzić jakie masz odpowiedzi w zeszycie do innych zadań - niewątpliwie chciała mi dać jedynkę.    - 15500 - odpowiedziałem z dumą w głosie. Na jej twarzy wyrósł czerwony grymas , który od razu zniknął by zachować pozory.                               - Dobrze - czuć było w tych słowach nienawiść przesiąkającą każdą sylabę którą wypowiada . Jednakże , chwile po tym zagościł na jej twarzy dobrze znana mina która symbolizowała , że wpadła na genialny pomysł. Oby nie ten o którym właśnie pomyślałem.                                                                                               - Przyjdź z zeszytem po plusa - wow , kto by się spodziewał (sarkazm) . Podniosłem się jak skazaniec z zeszytem w ręku . Straciłem nadzieję , tak babo zmierzła udało ci się. W tym momencie otworzyły się drzwi sali - z których wychyliła się twarz przewodniczącej samorządu uczniowskiego . Karmen Brown która stanęła w progu sali jest ciemnoskórą amerykanką, która w poprzednim roku przybyła do naszej szkoły i od razu została przewodniczącą naszej szkoły. Miała duża charyzmę oraz z tego co mówią moi koledzy jest najseksowniejszą dziewczyną w szkole na co ja w sumie nigdy nie zwróciłem uwagi. Należy do grona moich przyjaciół , chociaż niektórzy  moi złośliwi kumple twierdzą ,że  obawia się o swój stołek .Względem wielu  mógłbym ją pokonać w wyborach na przewodniczącego gdybym tylko chciał . To nie dla mnie wystarczy mi ,że bez mojej zgody wybrano mnie na przewodniczącego klasy. Nie żeby mi to bardzo przeszkadzało, jednak wolę ten czas spożytkować na coś ciekawszego.                                                                                                                                    - Dzień dobry, niezwłocznie zabieram Mateusza Zawadę , ważna sprawa. Mam pozwolenie od pani dyrektor. - wypowiedziała te słowa, uśmiechając się ironicznie w kierunku  Jagi ( lubiła ją denerwować nawet bardziej niż ja) .                                                                                                                                              - Dobrze tylko niech Mateusz - nie dokończyła bo Karmen złapała mnie za rękę i wyprowadziła z sali , dodając na koniec - Przepraszam , ale bardzo nam się spieszy.                                                                - Wielkie dzięki ,  nawet nie wiesz jak bardzo mi pomogłaś - oznajmiłem z wdzięcznością w głosie.                                              - Wiem , od dwóch minut słuchałam jak Orszycka się nad tobą znęca - zachichotała Karmen.  - Ha , ha , ha bardzo śmieszne - odrzekłem z wyczuwalną ironią.         - Nie dąsaj się , nasza wychowawczyni , pani dyrektor Różańska wzywa cię na dywanik.      - Z jednego bagna , w drugie - odpowiedziałem, znużony.                               - Może to nic takiego. W końcu jesteś jej ulubionym uczniem.                                           Droga zajęła nam 2 minut . Gdy podeszliśmy pod sale, drzwi były uchylone, a za nimi stał Robert Makuszewski - nasz lokalny szeryf ( szef policji). Czego on ode mnie chciał? Jedyny związek jaki łączył mnie z panem Makuszewskim to znajomość jego syna z moim młodszym bratem Igorem.                                                                                                                                                                                        - Przepraszam ,że wyrwałem cię z lekcji ,jednak to nie może poczekać . Chodzi o twojego brata i mojego syna. - pan Makuszewski powiedział to takim głosem , że aż mnie zmroziło.                                              - Tak?  - zapytałem naturalnie dziwiąc się ,że może chodzić o mojego brata , przecież on jest wzorowym , grzecznym ( dopuszczałem tylko myśl o wagarach , bądź bójce, no nie wiem ,może pokłócił się z Andrzej - jego wcześniej wspomnianym przyjacielem oraz synem szeryfa) uczniem.                                                                                                                                                                                       - Twój brat i mój syn... zaginęli.
Dawid753 May 6, 2025
5 pierwszym osobom, które się tutaj zgłoszą włączę przegląd ostatnich 20 partii. Termin, do którego można się zgłosić to 1 dzień, a termin w którym to zrobię to 2 dni od utworzenia tego tematu.
Furipocalypse May 5, 2025
To moja najbardziej intensywna partia szachowa, rozegrana na żywo na Chess.com z rankingiem ~500. Grałem białymi i udało mi się wygrać po zaciętej końcówce. Chciałbym poznać Wasze opinie – gdzie były błędy, a co może było naprawdę dobre?
olaFrcomo54 May 5, 2025
czy mógłby ktoś mi dać złote albo platynowe bardzo proszę bo lubie robić zadania bardzo proszę
Politos5 May 4, 2025
Grałem partię i miałem dokładność 91% 
Politos5 May 2, 2025
Mam smutną wiadomość😭 Jan Krzysztof Duda zakończy karierę szachową przez to że ludzie mówią że ma wygrywać ciągle
polishstockfish1 May 2, 2025
Hej! Rozegrałem dzisiaj partię, która idealnie obrazuje poziom 900 ELO. Mój przeciwnik (ja grałem czarnymi) jeszcze w 26 ruchu miał wieżówkę z dwoma pionami więcej, a już 10 ruchów później, po serii podstawek to on miał stratę 2 pionów i końcowo przegrał. Sam nie jestem najlepszy w końcówkach, ale nie mam pojęcia, co chciał osiągnąć, gdy wykonywał ruchy, po których stracił 4 pionki.
leszek_kaminski May 1, 2025
Za miesiąc mam turniej szachowych w moim mieście, jest 8 turnieji takich w roku, teraz w sobotę był pierwszy, nie żeby coś ale rozwaliłem wszystkich. 7 parti - 7 wygranych, byłem w kategorii wiekowej do 16 lat, najwyższa kategoria to była IV i chyba tylko jedna była, panowie prowadzący turniej mi powiedzieli że za miesiąc powinienem zagrać ze starszymi, czas będzie 10+5, tam to najniższa kategoria III jest, no to co muszę poprawić żeby chociaż jakieś 2pkt mieć? Sobie już pomyślałem i doszedłem do wniosku że nie wiem jak grać po c4 ale sobie z tym sam poradzę. Ale co więcej? Może coś próbować poświęcać? Nie chcę jakiegoś Tala udawać ale to jest silniejsze ode mnie i w każdej sytuacji jakieś poświęcenie przychodzi mi do głowy. Nawet teraz w sobotę 2 mecze wygrałem po poświęceniu w remisowej sytuacji. Dacie mi jeszcze jakąś inną radę taką żebym dał sobie radę jakoś? Proszę o odpowiedź kogoś kto ma chociaż III kategorię lub ranking 1500+ na chesscomie
Navy_Warriror2046 May 1, 2025
Witam co jakiś czas (zazwyczaj jak pojawiają się nowe boty) testuję swoją siłę gry przeciwko botom. Ostatnio zauważyłem że znacznie lepiej mi z nimi idzie nie wiem czy to progresu przyzwyczajenie czy boty zostały osłabione. Ogólnie rzecz biorąc ciekawi mnie jak ma się siła gre botów do rzeczywistych przeciwników na chess.com. Osobiście testując boty co 50-100 oczek zauważyłem: Ranking RAPID 1k na chess ma się jak 1,2 bot 1,3 k na chess jak 1,5k bot obecnie gram porównywalnie (porównywalnie oznacza że na 10 partii połowę wygram połowę przegram) do bota 1,6k (mam 1,35-1,4) W blitz" Gram porównywalnie z botem 1,4 mam 1k z hakiem I pytanie do was jaką macie ranking i jakie boty ogrywacie przyjmując że gracie do pierwszych 5 wygranych przeciw danemu botowi. Tematem chciałbym przybliżyć sobie i innym jak grają ludzie na danym poziomie obrazując to przy pomocy bota, jak wiemy gracze są dobierani na podstawie rankingu i nie każdy ma możliwość testowania się przeciw znacznie silniejszym graczom.
lukasztsa Apr 29, 2025
94.3 dokładności w debiucie!!!!! (grałem czarnymi)